Dwa
tygodnie później.
*Oczami Alex*
Od dwóch tygodni Diana
cały czas chodzi na próby, chłopcy też mają próby, a ja siedzę prawie cały czas
sama w domu i nic nie robię. Już zaczyna
mnie to wkurzać. Ciągle tylko siedzę przed tv, albo laptopem i oglądam jakieś
seriale, a potem ewentualnie jak przyszła Diana mogłam z nią porozmawiać, albo
jak przyszli chłopcy po próbie, właściwie tylko wtedy nie byłam sama. I tak
było też dzisiaj, jak zwykle rano wstałam, ubrałam się, zjadłam z Diana
śniadanie, byłyśmy chyba z godzinę, albo 2 razem, potem przyszedł do niej
Louis, potem razem wychodzili na próbę i siedziałam sama. Było już po 20, o tej
godzinie Diana zawsze była w domu, postanowiłam do niej zadzwonić, ale nie
odbierała, zadzwoniłam do Lou też nie odbierał, dzwoniłam tak potem też do
Zayn’a, Liam’a, Harry’ego i Niall’a, zadzwoniłam nawet do Dan , ale nikt nie
odbierał. Co jest, wszyscy się odwrócili ode mnie, obrazili się? Chciałam
płakać, ale powstrzymałam się od płaczu tylko poszłam się ubrać i postanowiłam
iść do domu chłopców, pewnie wszyscy tam siedzą. Po jakiś 20 minutach byłam pod
domem chłopców, ale w środku było ciemno i cicho. Miałam już wracać do domu,
ale nagle gdzieś w środku domu zapaliło
i ktoś zaczął się śmiać. Te śmiechy poznam wszędzie, a mianowicie śmieli
się Niall, Diana, Lou i Zayn. Dobrze, że kiedyś Zayn pomyślał i dał mi kluczę
od ich domu. W sumie to chciałam wejść do domu i co zrobić? Nawrzeszczeć na
nich, że mnie ignorują, że mnie zostawili, a sami świetnie się bawią. Stałam tak z kluczami w
ręku przed drzwiami i zastanawiałam się czy wchodzić do środka czy nie. Ale pod
wpływem chwili stwierdziłam, że mam dość, że cały ten czas byłam sama i postanowiłam
wejść. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu, wszędzie było ciemno, nie paliła się
nigdzie nawet jedna lampka. Najczęściej wszyscy siedzą w salonie, więc tam też się udałam. Gdy zapaliłam pierwsze światło zaraz przy
wejściu kilka metrów przede mną wyskoczyli moi przyjaciele na czele z Zayn’em,
krzycząc NIESPODZIANKA. A ja stałam i wpatrywałam się w nich z miną pt. „O co
Wam do cholery chodzi”, olśniło mnie dopiero, gdy zaczęli śpiewać „Happy
Birthday”. No tak jest 18 sierpnia, moje urodziny. Pierwszy podszedł do mnie
Zayn wręczając mi przepiękny bukiet róż i całując mnie namiętnie w
usta, a ja
czułam jak do moich oczy napływają pierwsze krople łez, które po chwili
spłynęły po mojej twarzy. Gdy Zayn to zobaczył otarł szybko moje łzy, pocałował
w miejscu, gdzie przed chwilą płynęła jedna z łez i mocno mnie przytulił, a po
moich polikach spłynęły kolejne łzy. Jak mogłam pomyśleć, że mogli mnie
zostawić, obrazić się? Uświadomiłam sobie,
że oni robili to specjalnie, specjalnie spędzali ze mną tak mało czasu,
żeby to przygotować. Gdy Zayn mnie puścił
podeszli do mnie Diana i Lou również
z bukietem kwiatów i małą torebeczką, po nich Dan i Liam, a potem Harry i na
końcu Niall. Od każdego dostałam kwiaty, wszystkie były piękne, a oprócz
kwiatów od każdego dostałam coś jeszcze. Tylko od Zayn’a dostałam kwiaty, w
sumie to nie te kwiaty i prezenty są dla mnie najważniejsze tylko, że są ze mną
przyjaciele i pamiętali o urodzinach, o których ja sama zapomniałam.
-Ohhh.. przestaniesz w
końcu płakać?-powiedziała Diana i przytuliła mnie.
-Tak, po prostu cieszę się,
że Was mam, i że jesteśmy teraz razem,
brakowało mi Was przez te 2 tygodnie jak teoretycznie Was nie było. I bardzo
Wam dziękuję za to. Kocham Was.-powiedziałam, a po mojej twarzy spłynęły nowe
krople łez i wszyscy zrobiliśmy grupowego przytulaska.
-A teraz tak szczerze.
Zapomniałaś, że dzisiaj jest 18 sierpnia i masz urodziny, prawda?-spytała
Diana.
-Ehm. No
tak.-odpowiedziałam, a wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać, a ja razem z nimi.
I w takiej miłej
atmosferze upłynęła nam reszta wieczoru, zaraz zaczęła grać muzyka, Niall już
jadł, jak to nasz Żarłoczek, i zaczęły lać się procenty. Po jakimś czasie
chciałam załapać trochę świeżego powietrza i wyszłam na taras, było ok. 22, a i
tak było ciepło. Po chwili poczułam, że ktoś mnie przytula i całuje po karku,
nie mógł to być nikt inny niż Zayn, dotyk jego rąk i ust i jego ciepło poznam
zawsze i wszędzie. Dlaczego? Dlatego, że w jego każdym pocałunku, dotyku,
uśmiechu i spojrzeniu widać i czuć miłość,
ona bije od niego. I wiem, że ta
miłość jest tylko dla mnie i dla nikogo innego, przy nim zawsze czuję się
inaczej, lepiej, bezpieczniej. Staliśmy tak przytuleni nic nie mówiąc przez
jakiś czas, praktycznie nie czułam coraz zimniejszego powietrza, bo Zayn tak
mocno mnie przytulał.
-Chodź, mam dla Ciebie coś
jeszcze.-powiedział Zayn, gdy przeszedł mnie pierwszy dreszcz spowodowany coraz
zimniejszym powietrzem i podmuchem
wiatru. Nie czekając długo na moją odpowiedź Zayn złapał mnie za rękę i
wróciliśmy do środka, ale nie poszliśmy do wszystkich tylko do pokoju Zayn’a.
-Zamknij oczy.-poprosił
mnie przed drzwiami pokoju, a ja wykonałam prośbę chłopaka i już po chwili
byliśmy w jego pokoju.
Było w nim ciepło i
roznosił się w nim charakterystyczny zapach perfum Zayn’a i coś czego nie
mogłam rozpoznać. Zayn zaprowadził mnie na fotel koło łóżka i posadził mnie na
nim, a sam gdzieś na chwilkę zniknął. Gdy wrócił pozwolił otworzyć mi oczy i
jak powiedział tak zrobiłam. Po otworzeniu oczu pierwsze co zobaczyłam to
klęczący przede mną Zayn, a za nim jego łóżko, na którym było ułożone serce ze
świeczek, one dawały tan zapach, którego nie rozpoznałam, oraz leżąca obok
antyrama ze zdjęciami. Przyjrzałam się zdjęciom i zauważyłam, że są to nasze
zdjęcia od dnia, w którym się poznaliśmy,
aż do dzisiaj. Wyglądało to przepięknie. Przyglądałam się dokładnie zdjęciom, a
z moich oczu znowu wypłynęły łzy.
-Daj rękę.-powiedział
Zayn, a ja wykonałam jego prośbę i podałam mu ją.
Myślałam, że chce moją
rękę, abyśmy wrócili do salonu, ale on wyciągnął z tyłu spodni małe pudełeczko,
po czym je otworzył i wyciągnął z niego przepiękną bransoletkę i założył mi ją.
-Dziękuje, jest piękna. I
wszystko to pięknie zrobiłeś, świeczki, zdjęcia.-powiedziałam i pocałowałam
chłopaka, a potem mocno go przytuliłam.
-Wiesz, że nie musiałeś?
Wystarczyłoby mi tylko to, że jesteś i ta antyrama ze zdjęciami.-dodałam.
-Nie musiałem, ale
chciałem i zrobiłem to z wielką ochotą i uśmiechem, więc nie kłóć się.
-Ohhh… no dobrze, nie będę. Dziękuję.-powiedziałam i
ponownie przytuliłam chłopaka.
-Kocham Cię.-powiedział, a
ja odsunęłam się od niego, aby móc spojrzeć w oczy Zayn’owi.-Kocham Cię.
Rozumiesz, kocham Cię, najbardziej jak potrafię
i chcę jeszcze bardziej. Chcę zawsze być z Tobą i nigdy nie chcę
Cię…-dodał po chwili, ale przerwałam mu całując go, bo wiem co chciał
powiedzieć.
-Ja też nie chcę Cię
stracić, bo kocham Cię i nie wyobrażam obie dnia bez Ciebie.-powiedziałam,
a Zayn przytulił mnie i zaczął całować.
Pocałunek ten był bardzo
miły i podobał mi się, trwał tak długo dopóki do pokoju nie wpadł Horan z
informacją, że idzie do sklepu i czy czegoś nie chcemy. Na początku
odpowiedzieliśmy mu śmiechem, ale po chwili powiedziałam, że chcę Żelki, a ten
od razu wyszedł z pokoju, zostawiając nas samych.
-Ugh… czy w domu mama nie
nauczyła go pukać? Tak nie ładnie nam przerwał.-mówił Zayn ze smutną miną.
-Dokończymy później,
obiecuję.-powiedziałam, dałam mu buziaka i wstałam, aby zgasić świeczki.
Gdy skończyłam podeszłam
bliżej Zayn’a i wyciągnęłam w jego stronę rękę, a on od razu ją chwycił i
poszliśmy na dół. W salonie nie było tylko Niall’a i Harry’ego, więc pewnie
razem poszli do sklepu. Usiedliśmy na naszych miejscach i włączyliśmy się do
rozmowy z Lou, Dianą, Liam’em i Dan. Tak
nam szybko leciał czas, że nawet nie zwracaliśmy uwagi jak długo nie ma chłopaków.
Zostawiłam wszystkich, a sama poszłam do kuchni, gdzie było ciszej i
zorientowałam się, że nie ma chłopaków od ponad 30 minut, a zazwyczaj byli z
powrotem już po 15 minutach. Przestraszyłam się, że mogło coś im się stać, więc
zadzwoniłam do Niall’a. Miałam już się rozłączyć i dzwonić do Harry’ego, ale na
szczęście Nialler odebrał.
-Niall, gdzie Wy jesteście?
-No do sklepu poszliśmy.
-Wiem, że poszliście, 40 minut temu. Co Wy tak długo
robicie w tym sklepie? I nie wmawiaj mi, że o 23:15 jest dużo ludzi.
-Nie, po prostu robimy zakupy-mówił lekko
zdenerwowany.
-Mieliście kupić kilka rzeczy, a nie cały sklep.
-Dobra, dobra, nie krzycz.
-Nie krzyczę, tylko się o Was martwię.
-Jakie?
-Harry..
-Dobra nie kończ, mów gdzie jesteście. Zaraz do Was
przyjdę.
-No jesteśmy w tym sklepie 2 ulice dalej.
-Okey, zaraz tam będę.-powiedziałam i rozłączyłam się.
-Kochani, na chwilkę Was
zostawiam idę po nasze zguby, bo znowu coś zrobili.
-Właśnie chłopaki poszli
do sklepu.-olśniło Lou.
-Tak Lou, prawie godzinę temu!
-Ouu… coś czuję, że źle z
nimi będzie.
-Masz rację Dan. Zaraz
wracam z nimi.-powiedziałam i wyszłam z domu i poszłam w kierunku sklepu, gdzie
byli chłopcy.
Po 10 minutach byłam już
koło sklepu i weszłam do niego w poszukiwaniu przyjaciół. Trudno nie będzie ich
znaleźć, wystarczy iść na dział ze słodyczami i tam poszłam, ale ich nie było.
Chodziłam po sklepie i szukałam ich. I w końcu znalazłam przy mrożonkach z jakąś dziewczyną i natychmiast
do nich podeszłam.
-Hej, już jestem. Co
zrobiliście tej dziewczynie?-zapytałam, gdy zobaczyłam, że przykładają jej do
czoła worek mrożonek.
-Emm.. To nie ich wina.
Nie krzycz na nich.-powiedziała miło.
-Nie żeby coś chłopcy, ale
nie wierzę, że to nie wasza wina. Jeden z Was na pewno jest sprawcą tego.
Przepraszam za nich, Alex jestem.-powiedziałam i podałam rękę dziewczynie.
-Nic się nie stało, Lily.
-Jeśli siedzisz tutaj z
tymi wariatami z mrożonką przy czole to coś musiało się stać. Chłopcu
przepraszam, kocham Was, ale jesteście wariatami.
-Tak, wiemy mamo.-powiedział
Harry.
-Do mamy to mi jeszcze
dużo brakuje Skarbie, i nie mów tak do mnie jak nie chcesz zaraz siedzieć tak
jak Lily z mrożonką przy głowie.-powiedziałam, a Niall i Lily zaczęli śmiać.
-Dobra, dobra, już nie
będę.
-Dziękuję, a teraz dowiem
się co zrobiliście?
-Jak wchodziliśmy to
Harry, niechcący walnął Lily z drzwi.-powiedział Niall.
-A potem się wygłupialiśmy
i nie zauważyliśmy jej i Niall walnął z łokcia Lily.-dokończył Harry, a ja
zaczęłam się śmiać, gdy oni patrzyli na mnie jak na kretynkę.
-Przepraszam, ale Wy
jesteście niemożliwi. Jak przy wchodzeniu mogliście ją walnąć drzwiami?
-Oni wchodzili pierwsi, a
ja za nimi i Harry mnie nie zauważył i chciał zamknąć drzwi przez co mnie
uderzył.-wyjaśniła Lily.
-Harry Ćwoku, a jak to się
stało, że dostałaś z łokcia od Niall’a? Nie wydajesz mi się być niska.
-Akurat się schyliłam, a
Niall podniósł rękę i dostałam.
-Weź Was gdzieś puść
samych to ludzi pozabijacie.
-Uważaj, żebyśmy kiedyś
Ciebie nie zabili.-powiedział Harry.
-Jakoś się o to nie
martwię, bo raczej Wam to nie wyjdzie.
-No tak, wariat wariata
nie zabije.-powiedział Niall, a Lily zaczęła się śmiać z nas.
-Pokaż to czoło
Lily.-powiedziałam, a dziewczyna zrobiła to o co poprosiłam.
-I jak?-spytała.
-Najgorzej nie jest, ale
najlepiej też. Myślę, że nic
poważniejszego z tego nie będzie tylko siniak i guz może ci wyrosnąć,
ale to po jaki 2 tygodniach powinno zejść.
-Super, dzięki wielkie
chłopaki.
-Nie ma za co. –powiedział
Harry i skłonił się w kierunku dziewczyny.
-To było powiedziane
sarkastycznie, Styles jaki Ty je****ty
jesteś. –powiedziałam i walnęłam go lekko w głowę, a Niall zaczął się śmiać.
-Ty tak samo
debilu.-powiedział do niego Harry i od
razu się uciszył, a teraz to ja z Lily zaczęłyśmy się śmiać.
-Dobra, macie wszystko co
chcieliście?
-Nie, to już idźcie po to.
I Niall, pamiętaj o żelkach dla mnie.
-Oczywiście, za to, że
przyszłaś to aż 2 paczki.
-Tak, może zaraz weźmiesz
mi cały karton?
-Czemu nie?
-Idźcie już.
-Jak Ty z nimi wytrzymujesz
na co dzień?-spytała Lily, gdy chłopcy zniknęli za zakrętem.
-Przyzwyczaiłam się do
nich i ich wygłupów. A to i tak nie pokazali teraz wszystkiego, stać ich na
więcej. Po prostu dobrze trafiliśmy dobrze na siebie, rozśmieszamy się
nawzajem.
-Jesteś z Harry’m albo z
Niall’em?
-Nie, akurat z żadnym z
nich. Jestem z ich przyjacielem Zayn’em.
-A, dobrze Ci mieć takich
przyjaciół.
-I to jeszcze jak. Są
najlepsi na świecie.
-Trochę wariaci.
-Tak, ale są kochani.
Nigdy mnie nie zawiedli. Idziemy na zewnątrz?
-Jasne.
-Ty nic nie kupujesz?
-W sumie to mogę wziąć te
mrożonki i możemy iść po żelki.
-O nie, nie, nie. Bierz
tylko mrożonki na czoło, a żelki kupi nam Niall, zraz mu napisze.
-Jak uważasz.-powiedziała
Lily, a ja wyciągnęłam telefon i napisałam SMS-a do Niall’a i zaraz dostałam od
niego odpowiedź.
Po chwili byłyśmy już przy
kasie i mogłyśmy wyjść na zewnątrz. Zaraz po wyjściu ze sklepu zadzwonił mój
telefon to Zayn, przeprosiłam Lily na chwilkę i odebrałam.
-Kochanie, gdzie Ty jesteś? Zaraz 12, a Ciebie nadal
nie ma z chłopakami.
-Przepraszam, chłopaki zaraz wyjdą ze sklepu i wrócimy
do dom, mieliśmy małe komplikacje.
-Coś się stało?
-Nic poważnego, wytłumaczymy jak wrócimy. Mam
nadzieję, że Lou i Liam z dziewczynami nie poszli jeszcze spać.
-Nie, nie, czekamy na Was.
-Okey, za 15 minut będziemy w domu. Pa
Kochanie.-powiedziałam i wróciłam do dziewczyny.
-Jak się czujesz?
-Nawet, ale chyba dostałam
zbyt mocno w głowę, bo gdy wypowiedziałaś te dwa imiona i chłopaki to
pomyślałam, że to są ci z One Direction. Moja siostra ich kocha.-powiedziała, a
ja nie wiedziałam co mam zrobić.-Chyba zwariowałam.-dodała po chwili.
-Nie, nie zwariowałaś, bo
dobrze pomyślałaś. To oni, jak ich poznałaś to chociaż wiemy, że wszystko
dobrze z Twoją głową.
-O cholera.-powiedziała
Lily.
-Mam prośbę, mogłabyś nie
mówić o tym Twojej siostrze? O tym, że ich poznałaś i zostawić to tylko dla
siebie? Proszę cię.
-Mogę, nawet bym jej nie
powiedziała, bo potem by mi marudziła i cieszyła się z tego i nie miałabym
chwili spokoju.
-Dziękuję.-powiedziałam i
przytuliłam dziewczynę, czuję, że możemy się polubić.
-Robię to też dla
siebie.-powiedziała i zaśmiałyśmy się, a po chwili wyszli chłopaki ze sklepu.
-To co, idziemy do domu?
Zayn już się martwi, gdzie jesteśmy.
-Idziemy.-powiedział
Niall.
-Daleko masz do
domu?-spytałam Lily.
-Nie, w tym kierunku
mieszkam.-powiedziała i wskazała ręką na ulicę, a ja wraz z Niall’em i Harry’m
spojrzeliśmy na siebie.
-No to nie uwolnisz się od
nas tak szybko, my też tam idziemy.-powiedział Niall i ruszyliśmy w stronę
naszych domów rozmawiając.
Po chwili doszliśmy do
domu Lily, daliśmy jej te żelki, pożegnaliśmy się z nią i poszliśmy do domu.
Po 5 minutach byliśmy już
pod domem, na pewno słyszeli nas w domu jak jeszcze byliśmy w domu, bo tak
głośno się śmieliśmy.
-Po co Wam cały karton
żelek?-zapyta Dan jak weszliśmy do salonu.
-Długa
historia.-powiedziałam.
-Mamy czas,
mówcie.-powiedziała Alex, więc chłopcy zaczęli opowiadać, a ja jak to ja,
zakochana w żelkach wzięłam jedną paczkę i usiadłam obok Zayn’a.
Chłopcy opowiadali
wszystko co zrobili, a my co jakiś czas wybuchaliśmy śmiechem. Gdy chłopcy
skończyli znowu zaczęliśmy rozmowę na inny temat i tak nam leciał czas. Około 2
w nocy, razem z Zayn’em poszliśmy do jego pokoju, Zayn poszedł się myć, a
ja w między czasie posprzątałam świeczki
z łóżka, jeszcze raz obejrzałam zdjęcia w antyramie i znalazłam sobie koszulkę,
w której mogłabym spać, a gdy Zayn wyszedł to ja poszłam się myć. Po 20
minutach wróciłam do Zayn’a, myślałam, że będzie spał, ale myliłam się. W
pokoju paliła się tylko jedna mała lampka, co sprawiało, że w pokoju panował
półmrok, a w nim Zayn wyglądał jeszcze ładniej niż zawsze, zwłaszcza, że nie
miał koszulki i był w samych bokserkach.
-Ślicznie wyglądasz w tej
mojej koszulce.
-Bo jest
Twoja.-odpowiedziałam mu i położyłam się obok niego.
-Ale Ty ślicznie wyglądasz
we wszystkim.
-Już tak mi nie słodź,
pamiętam co Ci obiecałam.-powiedziałam, a na twarzy Zayn’a zagościł uśmiech.
-Pamiętasz?
-Pamiętam, nie mam
kłopotów z pamięcią.-odpowiedziałam, a on zaraz zaczął mnie całować.
Raz za razem dawał mi
buziaka i cały czas się uśmiechał, wyglądał ślicznie i nadzwyczaj seksownie. Po
chwili w jakiś sposób znalazłam się na Zayn’ie i dalej się całowaliśmy. Poczułam
ręce Zayn’a pod moją, a właściwie jego koszulką jak delikatnie przesuwał je po
moich plecach co wywoływało u mnie miłe dreszcze. Jego ręce pod moją koszulką,
moje ręce wplecione w jego włosy i tak nie przerywając tej miłej czynności w
jakiś sposób obróciliśmy się tak, że teraz to Zayn leżał na mnie. Oddawaliśmy
sobie każdy pocałunek, a nasze języki i usta chciały więcej, więcej i więcej i
my też chcieliśmy coraz więcej, byliśmy zachłanni siebie. Moje ręce powędrowały
z włosów na plecy Zayn’a i tak samo jak on wcześniej delikatnie gładziłam jego
plecy moimi dłońmi i paznokciami. W całym pomieszczeniu było czuć delikatność,
namiętność, miłość i pożądanie, wszystkie te uczucia były w nas kierowane do
siebie, moje do Zayn’a i Zayn’a do mnie. Po jakimś czasie zabawy rękami po moich
plecach i brzuchu Zayn postanowił ściągnąć mi koszulkę i rzucił ją gdzieś pod
łóżko i tym samym przeniósł swoje pocałunki z moich ust i szyi na dekolt,
piersi i brzuch. Dotyk jego ust na moim brzuchu wywoływało u mnie takie uczucie jakiego nigdy wcześniej
nie doznałam. Zayn całował każdy centymetr mojego ciała, nie chcąc opuścić ani
jednego fragmentu mojego ciała bez ucałowania go, jakby beż tego czuł się
urażony, że nie został dotknięty tymi cudownymi ustami. Gdy on tak całował mój
brzuch moje ręce powędrowały na jego głowę i palce ponownie były wplecione we
włosy. Zayn schodził z pocałunkami coraz
niżej, a ja rozkoszowałam się dotykiem jego ust. Chciałam znowu czuć te
gorące usta na moich ustach, więc podniosłam się do pozycji siedzącej i
podniosłam głowę Zayn’a za podbródek i zaczęłam go całować. Jednak nie trwało
to długo, bo zaraz znowu leżeliśmy na sobie i tym razem to moje usta zwiedzały
klatkę piersiową chłopaka, a jego ręce ponownie moje plecy, a później ud, aż wróciły na miejsce, które wcześniej
opuściły jakim była moja pupa. Spojrzałam w oczy Zayn’a, które błyszczały
zapewne tak jak moje i zrobiłam to co mój chłopak, moje ręce poszły na wędrówkę
w okolice jego bokserek. Spojrzałam ponownie w oczy chłopaka i jakby poprzez
jakieś połączenie telepatyczne oboje w tym samym czasie zaczęliśmy ściągać
sobie niepotrzebną część garderoby, a gdy już się jej pozbyliśmy
kontynuowaliśmy dalej tę wycieczkę. Po chwili znów byliśmy w odwrotnej sytuacji
i ponownie Zayn był górą. Patrzyłam prosto w jego oczy, a on w moje. W oczach
Zayn’a widać było wszystko, miłość, czułość, delikatność, pożądanie, a nawet
strach i pytanie czy na pewno tego chcę. Strach, ale przed czym, bał się, że
coś mi zrobi? Kocham Zayn’a i ufam mu, wiem, że nigdy mnie nie zawiedzie i mnie
nie skrzywdzi. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i pocałowałam go, po
czym szepnęłam mu do ucha krótkie i szybkie tak. Wtedy wszystko wróciło,
ponownie zaczął się wesoły i pożądliwy taniec naszych język i wróciliśmy to
pozycji leżącej. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy i wtedy poczułam jak delikatnie Zayn we mnie
wchodzi, był taki delikatny jakby bał się, że jestem porcelanową laleczką,
którą zaraz może się rozpaść. Zayn
powoli zaczął się poruszać, a moje ręce wędrowały po jego plecach, a nasze
języki kontynuowały swój taniec. Zayn był coraz pewniejszy i ja też, było nam
razem w tej chwili cudownie i nic nie mogło tego zmienić. Cieszę się, że to
właśnie z nim, z mężczyzną ,którego kocham, któremu ufam i powierzyłabym swoje życie przeżywam swój pierwszy raz. Po następnych kilku ruchach Zayn
doszedł i poczułam jak jego nasienie rozchodzi się we mnie. W tym momencie
poczułam się jak ta porcelanowa laleczka, która rozpada się na milion
kawałeczków. Po tym Zayn wyszedł ze mnie i ponownie zaczął mnie całować, a
potem położył się obok mnie i przykrył nas. Leżeliśmy tak przytuleni, twarzą w
twarz, naprzeciwko siebie czując w powietrzu to co przed chwilą się wydarzyło
między nami. Nie wiemy czy to wydarzenie nie zaowocuje czymś, czy nie zmieni
naszego życia, ale było one cudowne i z pewnością oboje zapamiętamy je na
zawsze. Leżeliśmy tak patrząc sobie prosto w oczy nic nie mówiąc, a dłoń Zayn’a
powędrowała ku mojemu policzkowi i gładził go swoją dłonią. W końcu dał sobie z
tym spokój i tak przejechał po mojej ręce, aż do dłoni, chwycił ją i przysunął
do swoich ust i pocałował ją, po czym odłożył ją na miejsce i wrócił do
poprzedniej czynności jaką było głaskanie mojego policzka.
-Jesteś piękna.-odezwał
się w końcu.
-Dziękuję, dziękuję za to
przed chwilą. Dziękuję za wspaniały wieczór. Dziękuję, że jesteś, że mnie
kochasz. Dziękuję za wszystko.-odpowiedziałam mu po chwili ciszy i zbliżyłam
się do niego, aby go pocałować.
-Ja też dziękuję.
-To z pewnością były moje
najlepsze urodziny.
-Martwiłem się.-powiedział
po krótkiej ciszy.
-O Ciebie.
-Dlaczego?
-Martwiłem się gdzie
jesteś i dlaczego tak długo nie wracałaś z chłopakami.
-Byłam z chłopakami, nic
nie mogłoby mi się z nimi stać, bo by mnie obronili.
-Wiem, bo jesteś dla nich
jak siostra i kochają Cię i nie pozwoliliby, aby ktoś Cię skrzywdził. Ale na
pewno nie kochają Cię bardziej niż ja.
-Ja też ich kocham i na
pewno nie tak bardzo jak Ciebie. Skoro wiesz, że nic z nimi nie mogło mi się
stać to dlaczego się martwiłeś?
-Bo miałaś wrócić za
chwilę, a wróciliście po godzinie.
-Rozumiem, ale wiesz co
nasi wariaci zrobili. Nabili dziewczynie guza na środku czoła i nic
więcej.-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
Po jakiś 20 minutach
rozmowy wtuliłam się w Zayn’a, a ten zaczął się bawić moimi włosami i tak skończyliśmy
naszą rozmowę. Zayn chyba myślał, że zasnęłam, zgasił światło i ucałował mnie w
głowę, mówiąc kocham cię. Gdy to usłyszałam od razu na mojej twarzy zagościł
uśmiech i stwierdziłam, że te urodziny zdecydowanie mogę zaliczyć do
najlepszych oraz ten dzień uznać za
najlepszy od tych dwóch tygodni, po czym zasnęłam.
__________________________
Hej,hej. Przepraszam Was bardzo, że tak późno dodałam ten rozdział, ale po prostu nie miałam kiedy. Jak pisała Tomlinsonowa po prostu miałam dużo do roboty w szkole i wszystko zebrało się własnie na te dwa tygodnie przez co zaniedbałam Was i bloga.;c Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Będę się starała, aby tak więcej nie było. Następne będę dodawała w czasie-mam taką nadzieję. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to opóźnienie i nie skreślicie mnie na początku za to. A co do rozdziału pisałam go około 2 dni i zamiast pracować na lekcji języka polskiego to pisałam dla Was rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba i zostawicie po sobie jakiś ślad, że przeczytaliście to co wymyśliłam. Czekam na Waszą ocenę.
I JESZCZE RAZ BARDZO, BARDZO WAS PRZEPRASZAM ZA TO OPÓŹNIENIE.
Do następnego. xx
Olivia xx